Władca bagna siedział na jednym ze swoich podwodnych tronów, spoglądając na unoszące się nad taflą morza chmury. Ze względu na wysokie zanieczyszczenie Bałtyku, widoki nad głową Welesa były ciemne i niewyraźne. Z ledwością odróżniał unoszące się na powierzchni opakowania po chipsach od kuprów mew i rybitw, którym nie przeszkadzała brzydka pogoda. Mimo że czuł każdą kością, iż w okolice Świnoujścia zbliża się jego znienawidzony brat Perun wraz z wichurą i błyskawicami, było mu wyjątkowo wesoło. Podniósł do ust drewnianą łyżkę i zachłannie siorbnął.
Ciągnąca się maź natychmiast rozpuściła mu się w ustach, dając słodki smak. Dawno już nie jadł kisielu. Co prawda ten nie mógł się