literature
PiF Story 17 Part 3 - Powrot Nazz
Deviation Actions
592 Views
Literature Text
Phineas i Ferb
"Powrót Nazz"
Part 3
Perry wszedł do laboratorium Dundersztyca z łapami w gotowości. Dziobak rozejrzał się dookoła i aż zamarł na widok porządku jaki zastał. To było takie... Nienaturalne i nie podobne do jego nemezis. Na domiar wszystkiego w powietrzu unosił się zapach... Znajomy zapach. Zapach perfum.
Agent od razu rozpoznał ten znajomy słodko, duszący zapach.
Dziobak momentalnie odwrócił się i ruszył ku wyjściu z pomieszczenia. Było jednak za późno. W drzwiach stała ona. Taka sama jak w chwili, gdy ją poznał. Nie zmieniona od lat, chodź bardzo poturbowana przez czas. Stała zgarbiona jak zawsze, siorbiąc delikatnie herbatę z filiżanki trzymanej w dłoni. Perry stał sparaliżowany strachem wgapiając się w kobietę. W końcu, gdy rzeczona kobieta wysiorbała ostatni łyk herbaty, głośno mlasnęła i odezwała się przerywając tę długą ciszę.
- Witaj Perry, jak samopoczucie?
*** *** *** *** ***
Penny szła wzdłuż plaży. Była okropnie zmęczona. Od jej pseudo różowej bazy do plaży było trochę, a ona sama nie była przyzwyczajona do chodzenia. Zatrzymała się dopiero przy kocu na którym leżała czarnowłosa kobieta w bardzo zielonym kostiumie kąpielowym i się opalała.
Dziobaczka klapnęła obok Hanny i odetchnęła z ulgą, że udało się jej już dostać na miejsce.
- Witaj Agentko P - powitała ją jak zawsze wyniośle Taylor. - Widzę, że Major Monogram znów cię do mnie przysłał, pomimo mojej informacji, że dziś idę na plażę się opalać. Dla jego wiadomości, ja naprawdę się opalam! Zmarnowałam prawie całe lato na walkę z tobą, połowy dni nawet nie pamiętam, ostatniego dnia zamierzam sobie troszkę odpocząć. Tak więc jeśli chcesz to możesz sobie iść, ja się stąd do wieczora nie zamierzam ruszać i masz moje słowo, że nic złego nie planuje.
- Grryyy - zaterkotała dziobaczka i położyła się na kocu obok Hanny.
- Jak sobie chcesz - odparła doktor T i poprawiła okulary.
Penny leżała jakiś czas na kocu, odpoczywając. Hanna leżała bez ruchu i się opalała. Nagle komunikator Penny dal o sobie znać. Agentka odebrała wiadomość. Na małym ekranku jej zegarka pokazało się oko Perry.
- Pen. Pen to ja - odezwał się Perry po dziobakowemu.
- Coś się stało Perry? - Obok przestraszonego oka Perry pojawiło się przerażone oko Dundersztyca. - I dlaczego rozmawiasz ze mną przy Dundersztycu?
- Penny potrzebuję twojej pomocy! Ratuj nas. Ona jest przerażająca... Każe nam... Każe nam...
- Błagam koleżanko Perry pana Dziobaka pomóż - wyszeptał Duś.
Nagle z oddali dobiegł kobiecy głos i połączenie się urwało.
Penny lekko zdenerwowana zerknęła na Taylor niepewnie, jednak gdy usłyszała jej głośne chrapnięcie podniosła się z koca i ruszyła ku D.E.Inc.
Przyjaciel jej potrzebuje. Musi mu pomóc...
*** *** *** *** ***
- Dobra tak jak ćwiczyliśmy. Musisz jednocześnie ruszać rękami i nogami. Teraz cię puszczę i popłyniesz sama - oznajmił Ferb.
- Ale ja nie chcę! - zawołał Danny z przerażeniem patrząc w toń wody.
- Danny, ćwiczymy już kilka godzin, tym razem ci się uda.
- To samo mówiłeś ostatnim razem, i przedostatnim też - bąknęła brązowowłosa.
- Ale tym razem jestem pewny.
- A wtedy nie byłeś?
- No dalej. To ja cię trzymam i płyniemy.
Danny położyła się na ramionach chłopaka co utrzymywało ją na powierzchni wody i zaczęła ruszać rękoma i nogami. Danny przepłynęła kawałek, w końcu Ferb odsunął się od dziewczyny już jej nie wspomagając, czego Daniella nawet nie poczuła.
- Widzisz! Płyniesz sama! - zawołał uradowany zielonowłosy.
Gdy tylko Danny zorientowała się, że Ferb jej nie trzyma runęła pod wodę. Chłopak stał wgapiając się w miejsce, gdzie dziewczyna zniknęła. Dopiero po kilku sekundach uświadomił sobie co się stało i rzucił się przyjaciółce na pomoc.
Gdy zielonowłosy wyłonił się spod wody w ramiona ściskał przerażoną Danny. Dziewczyna wypluła wodę i zakasłała kilka razy, po czym wtuliła się przerażona w przyjaciela.
Chłopak wyniósł brązowowłosą na brzeg i dopiero, gdy stał an suchym piachu, Daniella go puściła.
- Nic ci nie jest? - zapytał zielonowłosy troskliwie.
- Nie. Tylko się wody opiłam, ale to nic specjalnego. Każda wizyta nad jeziorem obfituje w masę wypitej wody. Ale już nie chcę tam wracać - oświadczyła jedenastolatka wskazując na jezioro.
- Na dziś wystarczy. Tak mnie wystraszyłaś. Więcej tego nie rób.
- Więcej nie każ mi uczyć się pływać - oburzyła się Daniella.
Ferb uśmiechnął się i przytulił dziewczynę przysparzając ją tym samym o rumieńce.
- Chcę już do domu - oznajmiła Danny.
- Odprowadzę cię - oznajmił Ferb wypuszczając ją z uścisku.
Przyjaciele ruszyli ku swojemu miejscu i zaczęli się pakować.
[...]kilka chwil wcześniej[...]
- Jak tak dalej będzie ją uczył to ją utopi - oświadczyła Nazz, spoglądając przez lornetkę na Ferba niosącego Danny ku brzegowi.
Ona i Buford stali na szczycie zamkowej wierzy z piasku wykonanego przez nich jakieś kilka godzin temu. Niebieska obserwowała wszystkich z góry i robiła to co robić lubi najbardziej. Gadała.
- Ale słodka jest z nich parka przyznaję - oznajmiła po chwili na widok tulącego się Ferba. - Ładnie razem wyglądają. Tylko szkoda mi trochę Danny... No wiesz to w końcu Ferb... Bleee...
- Niebieska daj popatrzeć - błagał Bamber.
- Nie - odparła Nazzy ważnym tonem. - Ja dzierżę berło.
- Och no tylko minutkę!
- Nawet na sekundę ci nie dam Bufordziuszku-śmierdziuszku.
Wtem z klatki schodowej dało się słyszeć ciężkie dyszenie dwóch osób i już po chwili na wierzę wkroczył Balgit i Malcolm.
- Lochy i sale tortur ukończone - oznajmił Balgit oddychając z ulgą.
- No to świetnie, za chwilę więc zrobię z nich użytek - oznajmiła dwunastolatka i uśmiechnęła się niebezpiecznie. Na ten widok Balgit przełknął głośno ślinę.
- Niebieska powiedz lepiej co tam na dole słychać.
- Nic ciekawego - odparła Nazzy, rozglądając się po okolicy. - Phineas robi fortyfikacje, a Izabella stara się mu "pomóc", a Ferb i Danny chyba zwijają się już do domu. O a tam jest Monty.... Z jakąś DZIEWCZYNĄ. - Nazzy oderwała lornetkę od oczu i zaczęła się drzeć w niebo głosy wymachując przy tym rękami. - Cześć kuzynie! Hey Monty tutaj! A co to za ładna dziewczyna koło ciebie siedzi!? Wujek nic nie mówił, że masz dziewczynę! Hey! Monty!
- Monty chyba ktoś cię woła - szepnęła Vanessa do siedzącego obok młodego Monograma.
- Nie zwracaj uwagi to się znudzi - mruknął Monty, nawet nie sprawdzając kto to. Dobrze znał odpowiedź.
- Ale kto to jest?
- To moja niezrównoważona kuzynka Nazz - odparł chłopak i sięgnął po szklankę z sokiem.
- Chyba mnie nie słyszał - mruknęła Nazzy.
- Albo nie chciał słyszeć - szepnął Balgit.
- Mówiłeś coś Balgit-głupku?
- Nie, nic - odparł prędko czarnowłosy.
- To co teraz robimy? - odezwał się Bamber. - Zostajemy i pomagamy Izabelli pomagać Phineasowi, czy śledzimy Danny i Ferba?
- Jeszcze się pytasz! Oczywiście, że śledzimy Danny i Ferbgacka! Izabella sobie poradzi, nie wiem co prawda jak Phineas, ale Iza da sobie radę. A teraz ekipo, czas zabawić się w Tajnych Agentów.
*** *** *** *** ***
Penny wyważyła łapą drzwi i wparowała do laboratorium Dundersztyca. Tego co tam zastała w życiu by się nie spodziewała. Przy okrągłym stoliku, zasłanym białą serwetką, na którym znajdowała się taca z ciasteczkami, parujący dzbanek herbaty i trzy porcelanowe filiżanki, siedziały trzy osoby. Perry, Dundersztyc i jakaś podstarzała, pomarszczona kobieta bardzo podobna do Hainza. Wszyscy byli w szoku nagłym pojawieniem się Agentki z czego dwoje pierwszych osób oprócz tego było mocno przerażonych.
- CO ty mi się po chałupie rozbijasz! - wykrzyknęła staruszka przytomniejąc. - A zapukać to już nie łaska? Wy Agenci to w ogóle nie macie manier. Jesteś pewnie koleżanką Perry prawda?
Penny skinęła główką.
- I Perry cię zaprosił?
Penny znów skinęła łbem.
- No to dobrze. Przysiądź się do nas, a ja przyniosę ci filiżankę na herbatę. Jak wrócę to opowiem od początku historię z mojego rodzinnego miasta, którą kończyłam, gdy mi tak bezceremonialnie przerwałaś. A potem opowiem specjalnie dla ciebie historię, o tym jak raz z Perry udałam się na misję - oznajmiła kobieta i opuściła laboratorium.
Dziobaczka posłusznie przysiadła się do stolika, po czym zwróciła się do Perry.
- Kto to jest?
- To Oldyna Dundersztyc, babcia Dundersztyca - odparł Perry drżącym głosem.
- I to przed nią miałam was ratować?
- Ona jest przerażająca! - pisnął dziobak. - Zamęcza nas swoimi historiami, które słyszeliśmy już setki razy, wlewa w nas hektolitry herbaty i wpycha w nas tony ciastek...
- Wiesz Perry panie dziobaku - odezwał się Dundersztyc przerywając terkotanie swego nemezis. - Myślałem, że twoja koleżanka nam pomoże, a nie pogorszy nasze i tak beznadziejne położenie. Nie dam rady wysłuchać historii babci o tym jak zmieniała mojemu tacie pieluchy po raz drugi!
"Powrót Nazz"
Part 3
Perry wszedł do laboratorium Dundersztyca z łapami w gotowości. Dziobak rozejrzał się dookoła i aż zamarł na widok porządku jaki zastał. To było takie... Nienaturalne i nie podobne do jego nemezis. Na domiar wszystkiego w powietrzu unosił się zapach... Znajomy zapach. Zapach perfum.
Agent od razu rozpoznał ten znajomy słodko, duszący zapach.
Dziobak momentalnie odwrócił się i ruszył ku wyjściu z pomieszczenia. Było jednak za późno. W drzwiach stała ona. Taka sama jak w chwili, gdy ją poznał. Nie zmieniona od lat, chodź bardzo poturbowana przez czas. Stała zgarbiona jak zawsze, siorbiąc delikatnie herbatę z filiżanki trzymanej w dłoni. Perry stał sparaliżowany strachem wgapiając się w kobietę. W końcu, gdy rzeczona kobieta wysiorbała ostatni łyk herbaty, głośno mlasnęła i odezwała się przerywając tę długą ciszę.
- Witaj Perry, jak samopoczucie?
*** *** *** *** ***
Penny szła wzdłuż plaży. Była okropnie zmęczona. Od jej pseudo różowej bazy do plaży było trochę, a ona sama nie była przyzwyczajona do chodzenia. Zatrzymała się dopiero przy kocu na którym leżała czarnowłosa kobieta w bardzo zielonym kostiumie kąpielowym i się opalała.
Dziobaczka klapnęła obok Hanny i odetchnęła z ulgą, że udało się jej już dostać na miejsce.
- Witaj Agentko P - powitała ją jak zawsze wyniośle Taylor. - Widzę, że Major Monogram znów cię do mnie przysłał, pomimo mojej informacji, że dziś idę na plażę się opalać. Dla jego wiadomości, ja naprawdę się opalam! Zmarnowałam prawie całe lato na walkę z tobą, połowy dni nawet nie pamiętam, ostatniego dnia zamierzam sobie troszkę odpocząć. Tak więc jeśli chcesz to możesz sobie iść, ja się stąd do wieczora nie zamierzam ruszać i masz moje słowo, że nic złego nie planuje.
- Grryyy - zaterkotała dziobaczka i położyła się na kocu obok Hanny.
- Jak sobie chcesz - odparła doktor T i poprawiła okulary.
Penny leżała jakiś czas na kocu, odpoczywając. Hanna leżała bez ruchu i się opalała. Nagle komunikator Penny dal o sobie znać. Agentka odebrała wiadomość. Na małym ekranku jej zegarka pokazało się oko Perry.
- Pen. Pen to ja - odezwał się Perry po dziobakowemu.
- Coś się stało Perry? - Obok przestraszonego oka Perry pojawiło się przerażone oko Dundersztyca. - I dlaczego rozmawiasz ze mną przy Dundersztycu?
- Penny potrzebuję twojej pomocy! Ratuj nas. Ona jest przerażająca... Każe nam... Każe nam...
- Błagam koleżanko Perry pana Dziobaka pomóż - wyszeptał Duś.
Nagle z oddali dobiegł kobiecy głos i połączenie się urwało.
Penny lekko zdenerwowana zerknęła na Taylor niepewnie, jednak gdy usłyszała jej głośne chrapnięcie podniosła się z koca i ruszyła ku D.E.Inc.
Przyjaciel jej potrzebuje. Musi mu pomóc...
*** *** *** *** ***
- Dobra tak jak ćwiczyliśmy. Musisz jednocześnie ruszać rękami i nogami. Teraz cię puszczę i popłyniesz sama - oznajmił Ferb.
- Ale ja nie chcę! - zawołał Danny z przerażeniem patrząc w toń wody.
- Danny, ćwiczymy już kilka godzin, tym razem ci się uda.
- To samo mówiłeś ostatnim razem, i przedostatnim też - bąknęła brązowowłosa.
- Ale tym razem jestem pewny.
- A wtedy nie byłeś?
- No dalej. To ja cię trzymam i płyniemy.
Danny położyła się na ramionach chłopaka co utrzymywało ją na powierzchni wody i zaczęła ruszać rękoma i nogami. Danny przepłynęła kawałek, w końcu Ferb odsunął się od dziewczyny już jej nie wspomagając, czego Daniella nawet nie poczuła.
- Widzisz! Płyniesz sama! - zawołał uradowany zielonowłosy.
Gdy tylko Danny zorientowała się, że Ferb jej nie trzyma runęła pod wodę. Chłopak stał wgapiając się w miejsce, gdzie dziewczyna zniknęła. Dopiero po kilku sekundach uświadomił sobie co się stało i rzucił się przyjaciółce na pomoc.
Gdy zielonowłosy wyłonił się spod wody w ramiona ściskał przerażoną Danny. Dziewczyna wypluła wodę i zakasłała kilka razy, po czym wtuliła się przerażona w przyjaciela.
Chłopak wyniósł brązowowłosą na brzeg i dopiero, gdy stał an suchym piachu, Daniella go puściła.
- Nic ci nie jest? - zapytał zielonowłosy troskliwie.
- Nie. Tylko się wody opiłam, ale to nic specjalnego. Każda wizyta nad jeziorem obfituje w masę wypitej wody. Ale już nie chcę tam wracać - oświadczyła jedenastolatka wskazując na jezioro.
- Na dziś wystarczy. Tak mnie wystraszyłaś. Więcej tego nie rób.
- Więcej nie każ mi uczyć się pływać - oburzyła się Daniella.
Ferb uśmiechnął się i przytulił dziewczynę przysparzając ją tym samym o rumieńce.
- Chcę już do domu - oznajmiła Danny.
- Odprowadzę cię - oznajmił Ferb wypuszczając ją z uścisku.
Przyjaciele ruszyli ku swojemu miejscu i zaczęli się pakować.
[...]kilka chwil wcześniej[...]
- Jak tak dalej będzie ją uczył to ją utopi - oświadczyła Nazz, spoglądając przez lornetkę na Ferba niosącego Danny ku brzegowi.
Ona i Buford stali na szczycie zamkowej wierzy z piasku wykonanego przez nich jakieś kilka godzin temu. Niebieska obserwowała wszystkich z góry i robiła to co robić lubi najbardziej. Gadała.
- Ale słodka jest z nich parka przyznaję - oznajmiła po chwili na widok tulącego się Ferba. - Ładnie razem wyglądają. Tylko szkoda mi trochę Danny... No wiesz to w końcu Ferb... Bleee...
- Niebieska daj popatrzeć - błagał Bamber.
- Nie - odparła Nazzy ważnym tonem. - Ja dzierżę berło.
- Och no tylko minutkę!
- Nawet na sekundę ci nie dam Bufordziuszku-śmierdziuszku.
Wtem z klatki schodowej dało się słyszeć ciężkie dyszenie dwóch osób i już po chwili na wierzę wkroczył Balgit i Malcolm.
- Lochy i sale tortur ukończone - oznajmił Balgit oddychając z ulgą.
- No to świetnie, za chwilę więc zrobię z nich użytek - oznajmiła dwunastolatka i uśmiechnęła się niebezpiecznie. Na ten widok Balgit przełknął głośno ślinę.
- Niebieska powiedz lepiej co tam na dole słychać.
- Nic ciekawego - odparła Nazzy, rozglądając się po okolicy. - Phineas robi fortyfikacje, a Izabella stara się mu "pomóc", a Ferb i Danny chyba zwijają się już do domu. O a tam jest Monty.... Z jakąś DZIEWCZYNĄ. - Nazzy oderwała lornetkę od oczu i zaczęła się drzeć w niebo głosy wymachując przy tym rękami. - Cześć kuzynie! Hey Monty tutaj! A co to za ładna dziewczyna koło ciebie siedzi!? Wujek nic nie mówił, że masz dziewczynę! Hey! Monty!
- Monty chyba ktoś cię woła - szepnęła Vanessa do siedzącego obok młodego Monograma.
- Nie zwracaj uwagi to się znudzi - mruknął Monty, nawet nie sprawdzając kto to. Dobrze znał odpowiedź.
- Ale kto to jest?
- To moja niezrównoważona kuzynka Nazz - odparł chłopak i sięgnął po szklankę z sokiem.
- Chyba mnie nie słyszał - mruknęła Nazzy.
- Albo nie chciał słyszeć - szepnął Balgit.
- Mówiłeś coś Balgit-głupku?
- Nie, nic - odparł prędko czarnowłosy.
- To co teraz robimy? - odezwał się Bamber. - Zostajemy i pomagamy Izabelli pomagać Phineasowi, czy śledzimy Danny i Ferba?
- Jeszcze się pytasz! Oczywiście, że śledzimy Danny i Ferbgacka! Izabella sobie poradzi, nie wiem co prawda jak Phineas, ale Iza da sobie radę. A teraz ekipo, czas zabawić się w Tajnych Agentów.
*** *** *** *** ***
Penny wyważyła łapą drzwi i wparowała do laboratorium Dundersztyca. Tego co tam zastała w życiu by się nie spodziewała. Przy okrągłym stoliku, zasłanym białą serwetką, na którym znajdowała się taca z ciasteczkami, parujący dzbanek herbaty i trzy porcelanowe filiżanki, siedziały trzy osoby. Perry, Dundersztyc i jakaś podstarzała, pomarszczona kobieta bardzo podobna do Hainza. Wszyscy byli w szoku nagłym pojawieniem się Agentki z czego dwoje pierwszych osób oprócz tego było mocno przerażonych.
- CO ty mi się po chałupie rozbijasz! - wykrzyknęła staruszka przytomniejąc. - A zapukać to już nie łaska? Wy Agenci to w ogóle nie macie manier. Jesteś pewnie koleżanką Perry prawda?
Penny skinęła główką.
- I Perry cię zaprosił?
Penny znów skinęła łbem.
- No to dobrze. Przysiądź się do nas, a ja przyniosę ci filiżankę na herbatę. Jak wrócę to opowiem od początku historię z mojego rodzinnego miasta, którą kończyłam, gdy mi tak bezceremonialnie przerwałaś. A potem opowiem specjalnie dla ciebie historię, o tym jak raz z Perry udałam się na misję - oznajmiła kobieta i opuściła laboratorium.
Dziobaczka posłusznie przysiadła się do stolika, po czym zwróciła się do Perry.
- Kto to jest?
- To Oldyna Dundersztyc, babcia Dundersztyca - odparł Perry drżącym głosem.
- I to przed nią miałam was ratować?
- Ona jest przerażająca! - pisnął dziobak. - Zamęcza nas swoimi historiami, które słyszeliśmy już setki razy, wlewa w nas hektolitry herbaty i wpycha w nas tony ciastek...
- Wiesz Perry panie dziobaku - odezwał się Dundersztyc przerywając terkotanie swego nemezis. - Myślałem, że twoja koleżanka nam pomoże, a nie pogorszy nasze i tak beznadziejne położenie. Nie dam rady wysłuchać historii babci o tym jak zmieniała mojemu tacie pieluchy po raz drugi!
Suggested Collections
Tak mi się nie chciało tego pisać... Ale muszę to skończyć przed końcem czerwca... :3
Wiem, że ostatnio was zarzucam moimi marnymi wypocinami... Wybaczcie
W opowiadaniu gościnnie zawitała... Oldi.! OC Kadaxis
Caddu zgodziła się, że mogę jej użyć.! Dziękuję ci Caddu ^^ 
Nie wiem czy dobrze oddałam jej charakter, ale ja nie jestem tak dobra w pisaniu o Oldi jak Caddu...
Oldi jest wspaniała :3
________________________________________
"Phineas and Ferb" charakters belongs to Dan Povenmire and Jeff "Swampy" Marsh
Oldyna Dundersztyc - Oldi należy do Kadaxis
"Phineas and Ferb" charakters belongs to Dan Povenmire and Jeff "Swampy" Marsh
Daniella Shine and Pennylin 'Penny' Miss Platypus belongs to me
POZDRAWIAM.!
fF
Wiem, że ostatnio was zarzucam moimi marnymi wypocinami... Wybaczcie

W opowiadaniu gościnnie zawitała... Oldi.! OC Kadaxis


Nie wiem czy dobrze oddałam jej charakter, ale ja nie jestem tak dobra w pisaniu o Oldi jak Caddu...
Oldi jest wspaniała :3

________________________________________
"Phineas and Ferb" charakters belongs to Dan Povenmire and Jeff "Swampy" Marsh
Oldyna Dundersztyc - Oldi należy do Kadaxis
"Phineas and Ferb" charakters belongs to Dan Povenmire and Jeff "Swampy" Marsh
Daniella Shine and Pennylin 'Penny' Miss Platypus belongs to me
POZDRAWIAM.!
fF
© 2013 - 2022 funnyFranky
Comments15
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Jak czytałam o Oldi to padłam XD Bardzo dobrze oddałaś jej charakter :3 Co prawda Oldi ma trochę ... ''sprośny język'' , ale teraz raczej nie miała powodu by go użyć , więc jest dobrze c:
No i ten tekst z ''jak samopoczucie'' bardzo do niej pasował XD
Biedni Pepe , Penny i Dudek XD
A teraz do reszty
Jak sobie wyobraziłam tą scenkę z Danny i Ferbem , to stwierdziłam iż ... SĄ UROCZY !
I Nazzy XD Jaki z niej stalker XD Fajna była jej rozmowa z Bufem XD
No i ten tekst z ''jak samopoczucie'' bardzo do niej pasował XD
Biedni Pepe , Penny i Dudek XD
A teraz do reszty

Jak sobie wyobraziłam tą scenkę z Danny i Ferbem , to stwierdziłam iż ... SĄ UROCZY !

I Nazzy XD Jaki z niej stalker XD Fajna była jej rozmowa z Bufem XD